Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z marzec, 2011

wodzu

Pani przedszkolanka opowiada mojej teściowej odbierajacej wnuka, jak ten sobie radzi w grupie: Okoliczności - pora drzemki, dzieci przebierają się w piżamki, Igor stoi ze stoickim spokojem. Pani Justynka ponagla:  - No Igorek, czemu nie ściagasz spodenek?  - Ja mam od tego ludzi. W końcu poczułam się jak człowiek he he :P

wzdycham i wącham..

Słup z kręgów ma się nawet prosto, korzonki również machają odnogami i dziękują za życzenia nie bolenia. Leki w kształcie pocisków mają moc uderzeniową i uśmierzajacą.  Dzięki diclobercie, jestes jak Napoleon ;)  No ale nie o tym chciałam.. Wiem, ze to nie żadna Vitalia, ale znów mi się kurka, przytyło, a tu wiosna...ach , to ona.. Chyba się przeproszę z  Montignac'iem, albo poddam hipnozie, albo zaknebluję usta, albo.... bo ileż można jeść i w ogóle marudzic z tego powodu. Moja równowaga została na dokładkę zaburzona podczas przygodnego seansu kosmetycznego. Otóż konsultantka pewnej 'piramidalnej' firmy, przyłożyła mi takie cuś do buzi i stwierdziła, że mam skórę suchą jak Beskidzka ;( Po mnie, pozwoliła się przystawić do aparatury pani po 60-tce i okazała się szczęściarą z cerą jak pupcia niemowlęcia. Czegoś tu nie rozumiem yyyy...to niesprawiedliwe;P. Czy picem na wodę są cuda zakręcone w słoiczkach, czy takie ustrojstwa do pomiaru nawodnienia? No, ale mogłam so

droga krzyżowa

Jak wyglada świat z perspektywy ramion. Juz opisuję - boleśnie. Czuję sie na 1,50m albowiem na zgiętych kolanach człapię i szuram.  A mówili mi - nie dźwigać 20 kilo potomstwa, bo łupnie w krzyżu po raz kolejny. Mówili, powtarzali, a ja nie wzięłam sobie do serca, a na plecy. Co ja tam znalazłam w apteczce? - diclofenac, tolperis...wszystko przeterminowane. Żeby wrócić do pionu, muszę się nawcinać chemii i nie ma wykrętów, chyba że w pozycjach yogi ;) Lekarz czeka, a mnie półgodzinny spacerek na przystanek autobusowy co go z okna widzę...

post domatorki

Siedzę w domu,  a jakże.  Okna czekają na kąpiel, okruchy bułki na odkurzenie, podłogi na zmycie...Wszystko czeka na mnie, a ja bujam w stratosferze i wyciagam się wyżej, na jakieś puste kosmiczne polany. Dusza wyziera przez membranę skóry i ucieka jeśli nie w międzygwiezdne pustki, to do głosnych lokali. Rwie na dwie części, bo mam fazę nirwaniczno - imprezową.  Albo sie zapomnieć, zagadać, zaśmiać wespół z innymi wrzaskliwymi i żyjacymi chwilą ludźmi, albo rozlać jak mleczna droga, gdzieś tam w czerni. Ogólnie ciągnie mnie w luksus beztroski, tylko nie wiem którą jakość wybrać.  Okazje przeskakują nade mna, albo omijają, a może status matki Polki, żony męża, wyrzuca mnie poza nawias towarzyskiego zycia. Tęsknie do lekkiego czasu przeszłego, kiedy mogłam tłuc sie nocami od pubu do pubu i budzić nie na swojej poduszce. Czas pisze już inne historie, odpowiedzialne i sfokusowane na kuro-domowieniu, a jakaś część mnie, ta niedojrzała i naiwna, próbuje na powrót sie wykluć. To chyb

"let the England shake"

Polly I love you:)  Oj, czekało się na taką płytkę PJ, czekało... i jest, w końcu JEST! Genialna! Jak dla mnie wodospad zachwycajacych, czystych dźwieków, w którym nie mogę złapać oddechu. Hektolitry skoncentrowanej magii, której być może, nie każdy uwierzy, ale niech chociaż spróbuje:) W przepastnej twórczości PJ Harvey (a uwierzcie, mam prawie całą jej dyskografię) śmiem twierdzić, że dziecko - "Let the England shake" (choc pełne gorzkich łez wylewanych nad zagubioną ojczyzną - Anglią) jest jednym z najpiękniejszych. Urodziło się piękne, bo jego muzyczne dna, na które składają sie szczere uczucia, pomysły i wykonanie, pochodzi od kochajacych się rodziców. Rodziców, którzy wiedzieli na co się powrywają i że nie będzie to dziełem przypadku, a nasyconym treścią bytem.  ta płyta jest prawdziwa, intensywna, różnorodna, przejmująca....jak PJ. Polecam!! Brak mi więcej słów, idę słuchać...i będę długo...