Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z lipiec, 2010

....

Lubie koloryzować, zmieniać rzeczywistość według własnego widzimisię, kłamać obrazami, ale bez szkody. Piszę o fotografowaniu, o wysysaniu ze zdjęcia rzeczy, których na nim nie ma , a czuję je...czułam.....więc w sumie nie kłamię... Nie jestem profesjonalistą więc przerabiam, żeby nadrobić to co nieuchwycone, a przeleciało motylem, zagrało delikatnie w duszy. Uwielbiam zdjęcia, które odczuwam, nawet jesli nadano im sztucznie jakis rys  W ogóle podchodzę do zjawisk jak synesteta.  To niesamowite smakować kolory, dotykać dźwięków. Wyczuwac faktury tam gdzie ich, na zdrowy rozum, nie powinno być, wypowiadać czyjeś imię i kolorować jak obrazek. M a g d a le na jo a n n a a g nie s zk a pa t rycja a d a m zamknijcie oczy i spróbujcie napisać swoje imię kolorami:) Jakie jest ? Z rzeczy przypodłogowych i przyściennych... Znalazłam sposób na zaczątki mojej sklerozy, czy też wybujałą wyobraźnię majacą ścisły związek z AGD ;)  Czasami po kilka razy sprawdzam, czy coś wyłączyłam,

dzieci i śmieci

Godzina późnopopołudniowa, słońce ma fajrant za chmurami, temperatura - 3 krople potu w skali ciała, czyli można przekroczyć próg domu w kierunku na zewnątrz. Wychodzimy. Punkt docelowy - plac zabaw. Jesteśmy na miejscu tak zwanym, jeszcze tylko pozbierać po okolicy szkło z butelek, rzucić obok przepełnionego kosza i można usiąść na ławce zatopionej w konfetti z łusek słonecznika. Na szczątkach ławki obok, dokładnie na jej oparciu, siedzą puszkowcy wyciskający z nich (puszek) ostatnie, próżniowe zgrzyty. Koniec picia podsumowuje głośny bek - jak amen w pacierzu. Teraz mogą głośno wstać, kurwnąć, charknąć i odejść - taki samczy "rytuał przejścia", zapewne spowrotem pod monopolowy. Odwracam wzrok, wzdycham do siebie, potem w kierunku zjeżdżalni i nagle tknięta widokiem barwnej mozaiki, głośno wrzeszczę do wspinającęgo sie po drabince syna - Igor nie zjeżdżaj, bo ktoś puścił pawia! -Co to jest paw? - dobiega mnie głosik z wieżyczki. -To taki ptak, który przynosi nieszczęśc

rękoczynów ciąg dalszy

Zafundowałam sobie kolczyken-party und glass-imprezen;P , więc post będzie z gatunku tych prawie wyłącznie "fotogenicznych" ;) Kolczyki - inspirowane min. łososiem, dynią, białą czekolada, glonami, herbatnikami...  Tu je macie na macie oraz w trybie wiszącym: No i jeszcze jaskrawy "szybowiec".  Stworzony dla uroczej, kędzierzawej Ninki, do której ostatnio poszliśmy pobałaganić ;)  Byłabym zapomniała...  Na magicznym blogu   Elizy padło na mnie:) Wygrałam świeczkę hend-mejdową przecudnego zapachu i nie zawaham się nią pochwalić;)    Weekend juz pojutrze, prawda? Suuuper:))

o dziadzie, bieganiu i rozczarowaniu

Nie za często, od święta raczej i inaczej niż w roku ubiegłym, biegam leśnymi scieżkami po drugiej stronie jezdni.  Zawsze się zarzekałam, że co jak co, ale pięt za szybko od powierzchni nie będę odrywała, bo maratończyków z czasem skraca i w ogóle nudne to bieganie jak flaki z majerankiem. W zeszłym roku odmieniło mi sie o 180 stopni, zasmakowałam w przebieżkach i choć na początku z wywieszonym jęzorem i częściej pieszo, to zaczęłam jednak uprawiać regularnie. Było juz całkiem nieźle. Z czasem potrafiłam bez przystanku przebiec godzinkę...zreszta co ja się będę chwalić;)  Przyszła zima i bieganie stanęło w zaspie, mięśnie sie skurczyły, oddech wyrównał. Potem nastała tegoroczna wiosna, ja dalej nic, ale przyszło lato i wraz z nim moje wielkie nawrócenie na dobrą drogę;) Obecnie sie rozgrzewam, ale dłużej to potrwa, gdyż oziębiło mój zapał wydarzenie z ostatnich dni.      Tutaj muszę jeszcze wprowadzić do tematu ścisle związany z nim kontekst: 1. Zanim się zapuszczę w las, biegn

o wężach powietrznych...

W nocy przyszło do nas rozczochrane, małe co nieco i wcisnęło kuliste pośladki między parę, też nie kościstych, pleców. Spało kilka minut, następnie podskoczyło jak sprężynka, opadło i pogłębiając dziurę w materacu (do wymiany) wydobyło z siebie: - Ta tlomba powietsna, ona mie goni...  Bidulek, trzeba mu było na spokojnie i zadziwiająco konkretnie ( w srodku nocy!)  tłumaczyć, że trąby to zwykle zapowietrzają tereny nie osiedlone zanadto, bloków nie tykają, a juz na pewno nie dzieci najsłodsze na świecie w tych blokach śpiące;) To uśpiło jego i czujność, choć coś tam jeszcze bełkotał przez sen o lejach, ma sie rozumieć w swoim dziecięco-onirycznym narzeczu.  Rano pierwsze co usłyszeliśmy po przebudzeniu to:  - Chce tlombę!  Że jak?? Mgła zaskoczenia opadła prędziutko, bo sie przypomniały wydarzenia z nocy. Nastepnie główna rola przypadła filmikom z you tube - o tornadach w rzeczy samej. Kogoś może teraz otrzepać, żeby rodzice zaraz tak ostro uświadamiali trzylatka, co to różnic

zderzenie światów..

...do którego doszło pod moimi oknami uświadomiło, że wspomnienia są ciągle żywe ;) Zadnych tam płowych barw, intensywna morela i to jeszcze pryskana, że mucha nie siada, ewentualnie się rozplaskuje na niemal pionowej szybie przedniej ;D To się nazywa stawiać opór powietrzu i czasowi !

3

Liczba 3 jest symbolem intuicji, magii, sił twórczych i radości, którą niesie korzystanie z nich. Reprezentuje również Czas, składający się z trzech elementów: już poznanego i doświadczonego zwanego Przeszłością, właśnie przeżywanego zwanego Teraźniejszością oraz nieznanego i niepewnego, zwanego Przyszłością. W ten sposób trójka symbolizuje przeistaczanie się tego co znane, aby wyłonić rzeczy nowe i nieznane, czyli siły twórcze drzemiące w każdym z nas. Życzę Ci synuś bys wyłonił z siebie wszystko co najlepsze:)

Pytanie na gdybanie.

Basia mnie (między innymi) zaprosiła do odpowiedzi na pytanie: Czy czytając jakąś książkę, dowolnego gatunku, zwracacie uwagę na ukryte przesłanie, nie tylko to widoczne gołym okiem, ale czy staracie się kopać jak najgłębiej, aby rozgryźć psychikę autora, niejako naświetlić jego dagerotyp, czy może liczy się dla was sama opowiedziana przezeń historia? Nie wiem, czy to pytanie jest do mnie adekwatne i nie trafia przypadkiem w próżnię? Próźnię literacką gwoli ścisłości, bo moje czytelnicze poletko zaorane jest w stopniu minimalnym. Tak już jest, że większą miłością (i zrozumieniem;P) darzę film i muzykę, a książki pojawiają  się jak słodycze - od czasu do czasu. Mój umysł taki znowu empty nie jest, choć byc może niedorozwiniety bibliotecznie;) Spróbuje odpowiedziec, po swojemu. Przy całym swoim czytaniu, nie za częstym, stwierdzam jednak, że ksiażka mówi wiele o autorze, ba, każdy tekst, słowo pisane, w tym słowo blogowe, mówi!;) Czytając, albo wpasowuję sie w ścieżki wydeptywa

kto sie boi...

pajaków?  Małe to bywa najczęściej, a jakie emocje u niektórych wywołuje.  Złapałam jednego w kadr, właśnie sie zwijał , ale zdążyłam:) rząd...malutkie podrząd.... pomarańczowe rodzina...balkonowate                                                a kto się boi świerkowych gnomów? charakterystyka gatunku: lubią sie chować i uwaga!  kłują ;)

zoo

Wydaje mi sie , że każda rodzina z małym dzieckiem (dziećmi) dochodzi w końcu do punktu ZOO.  Jakaś naturalna kolej rzeczy pcha rodziców, by pokazać dziecku misia nie z pluszu, lewka Simbę, surogatkę Timona i tak dalej i tym podobne... Tak więc minionej niedzieli stanęło przy śniadaniu, że w celu przełamania codziennej rutyny zoo-baczymy dzikie zwierzęta w nienaturalnym środowisku. Pojechaliśmy w tym upale z nadzieją, że wniebowziecie Igora na widok dzikiej fauny wynagrodzi wszystkie trudy i ubytki wody w organizmie. Cóż, taka ona dzika (ta fauna) jak Królowa Elrzbieta. Zwierzęta jakby z pozycji obserwatowów do ludu wystepują, z wysychającą rezerwą życiowego paliwa i kamiennymi pyskami. Co im sie zresztą dziwić, okoliczności nie do pozazdroszczenia. Pozasłaniene łapami  i mruczące znużone..."już was widziałem, nastepni proszę" Ludzie jak rzędy mrówek posuwajace sie tip topami, klatka po klatce, z iście japońskim zacięciem fotografujący odbicia fleszy w szybach , albo zwięrzęt

szklana pogoda

Jak juz zaczęłam przedstawienie, to dokończę:)  Pogoda sprzyja rękoczynom wszelkim, to i ja w domowym zaciszu pielęgnuję dalej upodobania do ozdabiania, aktualnie materii kruchej i przejrzystej.  Wazon wypędzlowałam wczoraj wieczorem i nakleiłam mu pastylkę na czoło. Kolory wyszły jakieś jesienne... Mój tata takie lubi, więc otrzyma w prezencie:) Anty-Ramkę wykombinowałam przez miniony weekend, ale dłuugo schnęła i wymagała poprawek, dlatego dzis jej blogowy debiut. Z ramki się zrobił taki a'la szablon na swiadectwo, albo dyplom, bo ramka w ramce nadała charakter całości :)

szkieuka korale i balllony

Miałam parcie naszkło ostatnio. Piłam zieloną herbatę, pogryzałam ciastka i nagle przyszło natchnienie. Pojawiło sie wraz ze wzrostem glukozy we krwi i osłodziło proces twórczy.  Poleciałam kolorowo. Tyle juz tego szkła maluje, że sobie jakieś rozdawnictwo zarządzę:)) W bliżej nieokreslonym czasie i na moich zasadach, mało zasadniczych, się odbędzie. Na razie pokazuję, bo dawno nie pokazywałam. Od drugiej mamy dostaję w krótkich odstępach czasu dostawy zza witryny, bądź "zrzutę" od sąsiadek do pomalowania.  Jak juz mi wręczą kobiety te stare kufle, wazoniki winiary, albo inne słoiki, to im maluję, ile dusze zapragną;) Zestaw szklaneczek popeerelowskich w nowym wcieleniu : kufel z ławicą rybek, a'la wazon ;) taki swietlik (świecznik) i taki, duzo wiekszy i różowszy;P koraliki modelinowe pastelowe, basenowe ( otworzyli nam basen!!!:) a na sam koniec krótki, kolorowy film o miłości do balonów, który przy kazdym ogladaniu podnosi mnie na duchu: