Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z marzec, 2010

kolorowanki swiąteczne

Kartki poszły w swiat daleki i bliski. Nie było kupowania w kiosku, tym razem popracowałam sama. Wyszły różne, nieco infantylne, trochę niekonwencjonalne i w sumie niewiele ich jak widać, bo nie mam w zwyczaju wysyłać.  Tym razem jednak zaskoczę jak zajączek:) Mam kolejnego pomysła, tym razem w centrum uwagi będzie szyja. Dostałam  bez liku kolorowych szkiełek od siostry, ładniutkie są i trzeba je gdzieś umieścić, np na sznurku, ale o tym niebawem, tzn. jak coś powstanie. Tymczasem karteluszki pokazuję, raczkuję w temacie więc proszę o łagodne spojrzenie na moje tworzenie :) ta jest taka tradycyjna, koronkowa : a ta jest z kurnika nie z tej ziemi:) wycięłam tez jajcarską z mulinowymi oczami : i taką słonecznie słonecznikową : na ostatek z kokardką, o taka: I to juz koniec jaj :))

zakładka

Ja znowu po dłuższej przerwie z powodu odcięcia od netu.  Przywrócona do zycia wirtualnego mogę odrobić zaległości.  Na początek chciałam uwiecznić moja pierwszą w życiu, własnoręcznie wykonana zakładkę :)  Zakładka powstała w piątek, by w sobotę 27 marca zostać wręczoną mojej siostrze z okazji jej urodzin.  Siostra kocha swojego chrzesniaka więc różne oblicza Igora stały sie motywem przewodnim.  Wklejam zdjęcie zakładki en face, bo z tyłu sa życzenia dedykowane tylko solenizantce.

zielono mi..

Ostatnimi czasy nie miałam internetu, ale bynajmniej nie czułam się odcięta od świata i sparaliżowana. Przeżyłam to znośnie, lepiej niz poprzednim razem, gdy z powodu awarii w sieci miałam typowe objawy odstawienia. Tym razem  się jakoś obeszłam i w końcu przekonałam do książek jako wypełniaczy międzyczasu. Nawet moja frekwencja biblioteczna się podniosła, a pani od książek ostatnio podniosła na duchu polecając lektury i komentując inne, w sposób jakbym równiez je miała przed oczami i znała na wylot. Poczułam się jak równy z równym ;P  Doceniłam tez spacery, tym bardziej ze pogoda  i czas po temu i zaczynam juz swoje ulubione "carpe sole" czyli chwytam słońce:) W zwiazku z zimy odejściem mielismy zatapiać marzannę, ale pannie się upiekło. Nie wyszła na czas spod moich rąk, a ja dodatkowo przegapiłam datę egzekucji, bo jakoś mi się zdawało, że wiosna kalendarzowa to 25 marca się zaczyna. Cóż, może w przyszłym roku...ale jak dobrze, że to dopiero za rok, teraz szczęśliwie

o papierkowej robocie

Coś tam dłubię przedświątecznie....mam na mysli kartki z życzeniami. Co prawda nie mam iście skrapkowego warsztatu pracy i tworzę coś w okolicach, ale głównym materiałem jest papier i serwetki więc poudaję , że skrapuję:) Chciałam zrobić coś od siebie, własnym sumptem, z tego co akurat mam pod ręką. powstrzymuje sie chwilowo od wiekszych zakupów, bo szkoda by materiały lezały później odłogiem jak się nie wciągnę i nie odnajdę w temacie. ...i tak czuje się jak młody chemik w laboratorium, niepewna ale i podekscytowana:) Zastanawiam sie jeszcze jak ugryźć digi zestaw do skrapowania? Czy potrzebuje do tego photo shopu, czy pokrewnego programu? Chciałabym spróbowac takiej zabawy, ale z czym się to je? tak poza tym.... wsiąkam w Wasze blogi jak w bibułę. One są nieocenioną inspiracją i uczta dla zmysłów!!

Światły człowieczek

Dzis w radio usłyszałam niepokojace wieści, że zima sie z nami nie żegna a zostaje by dręczyć dłużej. Jak długo, pytam?...Czy marzannę bedziemy topić w przeręblu? ech... Miałm juz nadzieje na jakiś przełom bo wczoraj z rana wiosna poczyniła jakby próbę zmartwychwstania. Wpadła słońcem do naszego mieszkania, a mnie sie od razu poziom serotoniny podniósł i aparat do reki przywarł. Wskoczyły tez oknem zajączki:)) Wiec gwoli przedświatecznego treningu mały zaczął hopsać i je łapać. W grze świateł role drugoplanową odegrała tez płyta lego duplo, tworząc wizualizacje ściagnięte zywcem z komputera

spojrzenie wstecz

Ostatnio natknęłam sie w sieci na stronę wspominkowo-satyryczną o PRL-u. Spodobały mi sie plakaty i postanowiłam kilka wkleić dla zabawy. Wiadomo, twórczość była wtedy podporządkowana dobru narodu, miała właściwosci pragmatyczne i musiała nieść jakoweś przesłanie łatwe do odczytania, nie zakamuflowane itp... Patrząc na to człowiek sie po prostu śmieje, dobrze, że teraz może w głos i publicznie, kiedyś nie uszłoby mu to płazem... Ja co prawda niewiele pamiętam  z tych czasów, ale perfumy Pani Walewska ( te ze zdjęcia) owszem, bo je kupiłam mamie na urodziny za pierwsze uzbierane złotówki ( czy może był to krem??)  Jakkolwiek zabrzmi to perwersyjnie ( dla tych co pamietają), owe czasy miały swój urok, przynajmniej dla mnie jako dziecka. Urok konkretnie tkwił w staniu w kolejkach za kawą, szynka itp.. Pamietam sklepik lokalny z ulicy Prusa, gdzie stało pełno kontenerów po oranżadzie blokujacych przejście i gdzie panie ekspedientki nosiły białe kitle i czepki. Pamiętam , że było zup

odpowiadam za siebie :)

Zostałam jakby wywołana do tablicy i mam w głowie pustkę jak zwykle. Pytania Kulki: 1. Jaka przeczytana przez ciebie książka wywinęła ci mózg na lewą stronę? ( bardzo ciekawie sformułowane :) 2. ..i dlaczego? 3. Ulubiona książka z czasów dzieciństwa? ad. 1 i chyba ad. 2 w jednym :) Teraz wyjdzie szydło z worka, bo sie przyznam ( z biciem, czy bez) , że mało czytam i bardziej na lewą stronę wywróciło mi mózg to pytanie, niż jakakolwiek lektura he he ...Chociaż, gdyby sie tak dłuzej zastanowić to jest pewien zbiór książek, który ogólnie traktuje o tzw. rozwoju duchowym ( autorów jest wielu), a który dał mi do myślenia. Przeczytałam kilka publikacji i one faktycznie wypatroszyły mój mózg z myśli niepotrzebnych i dość szkodliwych i przenicowały światopogląd. Dzięki nim zaczęłam bardziej mysleć o tym, jak nie szkodzic sobie i innym. Taaa....zastanawiam sie jednakowoż, czy to te książki, czy życiowe spotkanie z moim mężem ( który mi te książki podsunął pod nos i czasem mówi ich językiem) je