Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z 2010

aktualności

Z okien można zbierać kiście wody, wilgotno od ciągłego podgrzewania jej na gazie. W kranach gorącej brak, ewentualnie cieńkie strużki rdzawej wody rurzanej.  Do kaloryferów, w końcu, po dwóch dniach przerwy można przyłożyć ręce. Było zimno, brrr...temperatura nam też spadła skutkiem mrożących krew żyłach myśli, że my tego remontu nie ukończymy aż do grudnia 2012 roku, kiedy wszystko ma i tak szlag trafić. Próbuję myśl o przemijaniu przewartościować, że skoro wszystko się niechybnie kończy, to remonty TEŻ! Kuchnię mamy połowicznie odrestaurowaną, a pchamy już kafle do łazienki. Zgrywamy się na bohaterów romantycznych, żesz w mordę... Góry z itonga chcemy przenosić, a rzeczywistość pokazuje język i wypina cztery litery. Wchodzimy na pole minowe hipermarketów budowlanych, gdzie następują, jedna po drugiej eksplozje w portfelu, który pustoszeje. Bo ja się pytam gdzie ta forsa ? W tych małych popierdułkach - listeweczkach, śrubeczkach, wałeczkach ? Pieniądze mają właściwości kamf

wesoło i świątecznie:)

Moc świąt przychodzi z życzeniami. Im więcej ich czytam, słyszę, im więcej usmiechów zbieram i doświadczam czułych uścisków tym bardziej serce mi rozsadza erupcja pozytywnej energii, że tego gorąca nie sposób nie oddać, nie podzielić się. Stąd promieniuję i z całego serca, ogromnego w tej chwili, życzę Wam  PIĘKNYCH, OTULAJĄCYCH KOLĘDĄ, SPOKOJNYCH, MAGICZNYCH, ROZISKRZONYCH BŁYSKAMI OCZU, ROZJAŚNIONYCH NAJSZCZERSZYMI UŚMIECHAMI, ROZCZULONYCH SZEROKIMI UŚCISKAMI, OTWARTYCH NIEZMIESZANĄ ROZMOWĄ, BOSKICH ŚWIĄT BOŻEGO NARODZENIA!!!! Wszystkiego wszystkiego dobrego!!! Przedwczoraj wybierając siostrze ładny kawałek biżuterii, wpadła mi w ucho rozmowa zza lady. Panie ekspedientki z zaciętością zamka w drzwiach, wymieniały powody dla których nienawidzą (tak sie wyraziły ) życzeń towarzyszących łamaniu opłatkiem. Wiem, że poczucie skrępowania towarzyszy wielu, gdy po równo roku znowu muszą spojrzeć sobie w twarz, ale żeby tak od razu nienawidzić, trząść się na myśl samą. Niektórzy,

o filcu i kuchni w drodze

Miękki, kolorowy, mechaty, ciepły...oto on: filc w różnych odsłonach.  Ja się bawię w filcu cięcie-gięcie, a chłopaki , korzystając z niedokończończonego remontu i braków w umeblowaniu, sprawdzają funkcjonalność kuchni na innych polach;) Myslałam, że to wagon restauracyjny, ale nie....TO PO PROSTU AUTO, MAMO!

Kolorowanki kuchenne

Listewki w szafkach kuchennych poooooszły! Renowacja zakątka pichcenia w toku. Kleczcze w dłoń i żegnajcie gwózdki. Mimo ogólnej ekscytacji zbliżajacą się zmianą, podgryza mnie robal niezadowolenia o imieniu - "Kurde, nie ten kolor!"  Bo właśnie!  Kuchnia odmalowana, ale w świetlanej perspektywie miał być ciepły żółto-zielony, a wyszła pistacja seledynowa i dupa.  To nie tak, to nie tak ...yyy  W momencie odrzucenia pedzli i wałków w kąty, moje nieusatysfakcjonowane(!!:P) oblicze nabrało wyrazistości. Mąż kazał pójść do sypialni, siąść na łóżku w lotosie, złożyć rączki w małdrzyk i pomedytować słowami - "Ten kolor jest idealny do Twojej kuchni, ommmmm!" Podziałało na trochę, dziś jednak kazałam sie wywieźć  do Ikei w poszukiwaniu zasłon kontrastująco-pasująco-upiększajacych. Nie udało się :(  Liczymy na efekt szafkowy. O szafki! Pokażcie się od lepszej strony mimo swojego wieku. Osiwiejecie, ale ma to wam odjąć lat. Zgoda? Muszę napisać o swoim życiu na

cukierek rozpakowany:)

Na początku był pytajnik, a potem garść ślimaków w świetliku, a potem duża dłoń wylosowała jedną zieloną spiralkę i okazało się, że na niej siedziała.....Malutka zwyciężczyni :))) Cieszę się bardzo Malutka i spieszę z nowiną na Twoje literkowe poletko :) DZIĘKUJĘ WSZYSTKIM ZA ZABAWĘ!!:))

...

Wygrzebawszy się z zaspy macham do was zmęczoną rączką i przypruszonymi rzęsami.  Oj, dziś był dzień z tych cięższych, ale jutro nowy wstaje, przynajmniej dotychczas tak było. Nie mam ostatnio czasu by zaglądać, wpisywać, podczytywać, ale pamiętam by pamiętać o jutrzejszym. Jutro losuję osobę, która otrzyma toto niebieskie z boku;) Ostatnio równiez poczyniałam małe 'origami' więc coś do paczki cukierkowej dokoptuję z papierkuff. See you tomorrow. aaa... znalazłam JE na you tube, a potem w necie poczytałam. Lubię JE, oj lubię! Fajne SĄ!  Dziewczyny ostrzej pogrywają, ale mnie uwiodły tym brzmieniem niebanalnym w onirycznej poświacie. Psychodeliczne nieco, post punkowe brzmienia w kobiecym stylu;) oficjalna stronka dziewczynek   http://www.warpaint.com/ last minute ; (nauka literek)  Igor:  " Mamo to jest LLLL ( w domyśle er). LLL  jak tata" odkrywcze;)

dziecko indygo

- Mamo, cuje się 'ufowo'. - Bo wygladasz jak nieziemski bałwan. Wiecie, że są dzieci 'nie z tego świata'? Mówi się o nich dzieci indygo, albo dzieci kryształowe. Te dzieci charakteryzują się specyficznymi  zdolnościami paranormalnymi. Są wewnętrznie przekonane, że narodziły z sie z misją naprawienia świata, z głęboko pokojowym nastawieniem do ludzi, przyrody, do życia. Przeciwstawiają się zastanym systemom, działają intuicyjnie, wiedzą i czują dużo, dużo więcej niż przeciętny człowiek. Stały się przez to królikami doświadczalnymi. A jakże...jeśli coś odbiega od normy... Myślę, że i tak nie jesteśmy w stanie tego zrozumieć i jeśli wierzyć w ich cudowny stan świadomości, to są po prostu darem dla ziemi  przychodzącą na świat w kosmicznej aurze. Mam zamiar przeczytać o nich wiecej. (( Igor jest dzieckiem indygo tylko w okolicznościach kapielowych ;P....hmmmm..hm...choć czasami się zastanawiam nad jego 'kryształowością', próbując przeniknąć niewinny uśmiech i

naszyjnik

Takie oto cudo przyleciało do mnie od Czaroffnicy  Oryginalne nieprawdaż ?  Raz jeszcze dzieki Czaroffnico, do charakteru mi w nim ;) Po prostu moje klimaty!

......

Własnie zdałam sobie sprawę, że w którymś tam wpisie strzeliłam gafę z nazwiskiem. Napisałam o panu Łomnickim i jego młodej zonie, a nie o panu Łapickim i jego młodej żonie. Czemu nikt mnie nie poprawił: he?;)  Nie zwraca się komus uwagi, żeby go nie wprawić w zakłopotanie, czy zwyczajnie macha się na to ręką, bo sa większe problemy? Pewnie tyle razy język mi się powinął, w teksty wkradały niejasnosci itp, że nawet o tym nie pamiętam (co zapewne przedłuża mi życie, bo mam talent do rozpamiętywania) Pamiętam jak mojemu koledze z pracy na wierzchołku nosa przysiadła kozica, a ja nie miałam , durna, śmiałości żeby mu ten fakt oznajmić. Wstydziłam się?  Gdyby to mój nos stał się zielonym stokiem (albo cos podobnego) umierałabym długo w paroksyzmach zażenowania ;P  Tak łatwo jest mi samej sobie wypominać błędy, towarzyskie potkniecia, i tak łatwo zapadać na pamięci odnośnie czyichś wpadek. Często słyszałam, że cyt. " sobie wynajdujesz problemy". Jest w tym kilo prawdy, albo

uwaga! roboty domowe!

16.11.2010. Chodzimy po ścianach.  Nie w stanie wskazującym na spożycie, a w stanie pełnej gotowości remontowej. Walczymy na szpachle, pędzle i wałki ze 'szczyptą papryki'. Włoś się jeży, bo 'przydymiony kwintecik' w piewszej turze poległ , udało mu się szczyptę co najwyżej musnąć. Ta znowu wylazła ze swoim orężem, a raczej oranżem.  Jazda była ostra, gdyz papryki wściekły charakterek został potraktowany bielą śnieżki, co go miało osłabić na działanie zawodnika z numerem drugim.  Kwintecik w końcu zagrał...cieniutko. 18.1.2010 Wsłuchujemy sie w ciche plimkanie kwinteciku na sali operacyjnej.  Trupio blade sciany są bez życia.  Jak nie za ciemno, to za jasno, zimno . Potrzebuje inspiracji  buuuu...  nIc mi się nie udaje.  Za oknem świat w malignie, w tv bzyczy mecz. Trochę egzotycznej bieganiny z kolegami z Wybrzeża Kości Słoniowej. Need some colours!!!

A'propos ostatniego wpisu ...

Czytać mi sie nie chce, pisać też...ajajajjjj umieram...;P wklejam więc ;)) Czytali, czytali i co poniektórzy posnęli. Jak mi czytaja to też najwyraźniej nie pomaga, więc nie wiem jak z tymi audiobookami będzie.

Zasypiam nad ksiażkami

Czytać potrafię, owszem, ulotki, rachunki, z oczu czasem, ale ksiażki? Ja chyba jestem nienormalna, a może coś mi siedzi na podświadomości, że czytając odpływam w byty mojej wyobraźni, a literki się zacierają bądź nabierają kształtów zmyślonych. De facto jest to smutne, bo mimo szczerych chęci, powieki odmawiają posłuszenstwa i ślizgają w dół, niemal za każdym podejściem.  Wmówiłam sobie?  Ja uważam, że ze mną jest coś nie halo i to na całej lini telegraficznej. Nawet jeśli  treść smakuje, to ślimaczę się jak maślak, ciężko trawię i w ogóle marynuję czas. Kto czyta jedną książkę miesiącami? kto czyta w ten sposób 5 książek na raz? Wiecie, czasami czuję się głupia, głupsza, najgłupsza niekoniecznie. W towarzystwie nie bryluję, gdyż zwykle język mi drętwieje i nie potrafię opowiadać ładnie, składnie. Nie jest to koniec świata, ale czasem ciekawie prawią, a ja nie mam się z czym włączyć.  Może gdybym więcej czytała......  No dobra, finito narzekania.

czwartek

Niebo w szarą zebrę, a ja nad szarym kubkiem kawy i papierkami po kinderkach. Mam luz bluz z rozciagnietej koszuli i wolnego czasu;) Praca poczeka do 16.00. Śniadanie juz było...w łóżku i przy boku dającym mi również życiowe oparcie. Maluszek od wczoraj u babci i z tego względu cicho i bez porannej krzątaniny. Szybko się przyzwyczaiłam do niecodziennej sytuacji. Z ostatniej chwili .... za oknem przeleciał gołąb z naszyjnikiem suchej pajdy na karku. Pomyślałam od razu, że to był inteligentny wyjątek z gromady głąbów dachowych. Że może ten akurat zdobył sie na indywidualizm i zapragnął zjeść z dala od pierzastego motłochu zalegajacego parking przy śmietniku. Gołąb który ewoluował;) a na dzien dobry, proszę o!:

Rozdaję:)

Dawno, dawno temu wspomniałam że będzie.  Otóż i jest. Candy !  Drodzy Bywalcy, Goście (bardziej lub mniej przypadkowi), przychodzicie, zostawiając tych kilka słów na blogu. Chcę się za Waszą obecność odwdzięczyć, dlatego mam zamiar podarować coś wykonanego własnoręcznie, nietaśmowego i mam nadzieję, miłego oku. Te malowane szkiełka (ramka i świecznik) powstały kilka nocy temu, może komuś sie spodobają i będzie chętny je przygarnąć?  Zapraszam wszystkich! Wystarczy zostawić komentarz pod tym postem, zgłaszając tym samym chęć udziału. Jeśli chcecie! , możecie wspomnieć o tym na swoim blogu, ale zaprawdę powiadam Wam, nie jest to absolutnie konieczne;)  Wiem, że wielu z Was, którzy mnie odwiedzacie, nie prowadzi bloga o charakterze craftowym. W sumie ja też nie, więc wklejanie u siebie banerków z info potraktujcie na luzie i nie stresujcie się tym wcale;) Osoba, która otrzyma szkiełka, zostanie wyłoniona 1 grudnia o czym ją osobiście powiadomię.  Chciałabym, żeby preze

architektura wspomnień

Miała czarne, lakierowane sandały, bez pięt, rozmiar 37. Śliczny model. Nigdy do nich nie dorosłam, stopy zawsze wysuwały się do przodu. Potem urwały się paski.  W salonie, na ścianie w kolorze groszku, wisiał wielki obraz.  Natchniony Jezus idzie między łanami zbóż, za nim dwunastu. Jest boso, uczniowe w sandałach, czyste niebo, maki, apostoł Jan wygląda jak kobieta. Pod obrazem stało łóżko nigdy nie ścielone, poduszki piętrzyły się u wezgłowia przykryte kapą dziergana na szydełku. Kawał kolorowej roboty w kształcie okręgów na wodzie. Okrągły był też stół i klosz lampy z frędzlami, zwisającej nad stolikiem. Okragły był tamborek i pudełko pełne naparstków i skłębionych nici. Skrzypiała szafa. Na jej dnie znalazłam swoje zeszyty z pierwszej klasy, którym próbowała zmienić przeznaczenie i ocalić od płomieni. Nie na długo:( Piec, z kafli w kolorze cynamonu, lśniący i ciepły zawsze do trzech czwartych wysokości. Przy piecu ślizgał sie fotel na cienkich metalowych nóżkach. Sztywny, chyba

...

"Nie ma nic trudniejszego nad miłość" powiedziała Fermina Daza do swojego męża , doktora Urbino.  Właśnie, trudniej, jeśli nie wcale, przychodzi mi pisanie o moim małżeństwie niż o macierzyństwie (ale to tak na marginesie;). Jestem świeżo po seansie 'Miłości w czasach zarazy" , a film postanowiłam obejrzeć, bo książki nie doczytałam do końca. Rozumiem, że klasyka, ale ciężko mi się czyta w takim stylu. Film średniawy, lecz nie o tym chciałam.  Florentino D'ariza czekał na spełnienie swojej miłości 53 lata i 6 miesiecy z hakiem. Doczekał się. Razem z ponad 70-sięcio letnią Ferminą popłynęli...dosłownie i w przenośni.  Wiek był cieniem ich miłości, cieniem nieodłącznym, ale kryjącym się z tyłu i w ich historii nieistotnym. Czytamy, ogladąmy i wzruszamy się ( co poniektórzy;) Dlaczego obecnie (mam takie wrażenie) starości odmawia się tak wiele. Dlaczego budzi niesmak i szeptania związek np. takiego Łapickiego i jego młodej żony? Dlaczego odmawia się ludziom star

Tuwim niedokończony

-Abecadło z pieca spadło  O ziemię się hukło Rozsypało sie po kątach Strasznie sie potł..... - Jakich kątach? Co to są kąty? - ...o tu masz kąt, za kanapą, patrz...to jest kąt! - A jaki to jest kąt ? - No domowy kąt, prosty...czytać dalej?... - Tak - 'I' zgubiło kropeczkę, 'H' złama.... - Gdzie zgubiło? Pokaż... - Tu widzisz? "I" goni swoją kropkę - 'I" ma ląki? on nimi macha? jeden ląk, dła ląk, tsy... dziełięć ląk... - 'I' ma dwie ręce - Ja je chcę! - Co chcesz?? - Chce te lęki  (wymowne spojrzenie) - Igor!! Te ręce są narysowane..."H" złamało kładeczkę, "B" zbiło sobie brzuszki, "A"  zwich... - Gdzie zbiło? Ono ma plastly? Gdzie go boli? Dlacego zbiło?..  - No bo spadło z pieca na ziemię... - Z jakiego piesa? Wysokiego? A jak ten pies sie nazywa, a jak on skace? on ma nogi ??On jest od babci Joli? itd ...itd... itd.... Plus histori bez końców- wychowanie trzylatka powoduje wzrost połącze

o twórczym zombie i złotej polskiej bedzie...

Moja naiwna twórczość ożywa nocą, za dnia nie ma szans spojrzeć słońcu w twarz. Kiedy ośmielam sie za 'coś' zabrać między obiadem a kolacją, zaczynają w tym maczać palce wścibskie rączki. Na ten przykład, dziś wyciągnęłam modelinę z ukrycia, a pod moja nieobecnośc modelina przeistoczyła się w kolorowe 'landrynki' w szczelinach ząbków.  Normalnie, trzeba mieć oczy jak globusy przy takim odkrywcy ;)  ale gdy smoła zalewa niebo.... Małżonek zerka na mnie pobłażliwym okiem, a ja mu z ciemni kuchni podsuwam pod nos coraz to nowe kreatury.  Infanty niedojrzałej i niecierpliwej weny. Są niedoskonałe, nieporadne i ocierają się o kicz. Może nawet nie ocierają, a  stoją oparte sie o jarmarczny stragan ..heh  Macham na to ręką  Na razie nie tykam materiałów, wykrawam formy papierowe i ściegiem je traktuje..tu się coś spętlikuje, tam podwinie...ale to passsssjonujące. Zrobiłam wycinankę na bladolicą szafkę na klucze. Wycinanka również pastelowa i rumieńców nie przyda

Jak szyć i nie dać się chorobie

Od wczoraj na stole kuchennym (bo ja niestety nie mam własnego kącika pracy) stoi posuniety w latach łucznik, który przyjechał od tesciowej razem z najdroższymi niciami świata - szpulka 16 tysięcy;)  Oj tak, taką mam zachciankę by szyć, szyć pełna gębą;)  Juz wczoraj dziurawiłam papiery, ale wynik koslawy Ja to bym chciała rach ciach, idealnie za pierwszym razem...takie moje wolne żarty hehe  Zalegam z materiałem i to dosłownie;) Szmatek się nazbierało, a niektóre to prawdziwe mamuty. Babcia powyciagała z czeluści tapczanu mnóstwo skrawków, co to pamiętaja czasy kolorowych jarmarków w wykonaniu szczupłej Maryli R. Dawno nic nie rękoczyniłam, ale czuję że coś"mnie bierze"   Obecnie wziął mnie i trzyma jakiś opętańczy wirus z gatunku smarkatych, a moje dziecko uporczywie trzyma za gardło jakiś wirus z krainy chrypowców. Także chorujemy sobie juz dni kilka i na razie nie zanosi sie na czyste dźwieki, za to widzimy juz potrójnie;)) Wieki całe nie wrzucałam swojej r

SPAcer

BARDZO CIEPŁO WSPOMINAM NIEDAWNY SPACER. GDYBY PLAŻA NIE SZELEŚCIŁA, A PÓŁNAGIE DRZEWA NIE RUMIENIŁY ZE WSTYDU, PRAWIE UWIERZYŁABYM W LATO ;) WDECH WYDECH  WDECH WYDECH ... i może przetrwam zimę na jesiennych akumulatorkach

muzyka!!!!!!

 Czaroffnica zaczęła pleść muzyczny łańcuszek z nutek, które nadają ton naszemu życiu i odżywiają ducha. Swoje oczko dołączyć pozwoliła.  Dziękuję:) Delektuję się muzyką w ogóle, ale w moim codziennym menu znajdują się standardowo dania główne, o których napiszę :)  Zgodnie z zasadami mam wybrać trzy utwory, które przenikaja mnie na wskroś. To trudne. Postanowiłam wybrac trzy utwory reprezentatywne, które określaja klimaty w których swobodnie oddycham i nastroje w które często popadam, albo wydobywam na powierzchnię :) number ONE Ta muzyka wybija rytm mojego serca : ))  Cieszę się , że trafiłam tez na taki videoklip. Ktos podłozył pod melodię filmik z poczatku ubiegłego wieku. Wzruszające i nostalgiczne:) Ta muzyka porusza się w czasie i przestrzeni. Jest pochwałą życia na ziemi, zachwytem nad cudem stworzenia. Niesie pokrzepiający przekaz, że mimo iż wszystko sie zmienia, tak naprawdę nie zmienia sie nic. Przemijamy, powracamy, Le roi est mort, vive le roi;)  Na tych

kręgi wtajemniczenia

W mojej rodzinie nastepują momenty przełomowe...małe i większe przejścia w nowe stany świadomości. Moja mama przeszła na wcześniejszą emeryturę. Ta opcja okazała się jedynie słuszna w obliczu zaistniałej , kiepskiej sytuacji firmy. Warunki przejścia są korzystne więc należało załapać za koło ratunkowe z dodatkowym pakietem podręcznych boi, które  myślę, utrzymają naszą rodzinę na powierzchni.  Tak się w Polsce chrzani, że głowa boli. Do tej pory nie zdawałam sobie sprawy i nie zaprzątałam myślami, co będę jadła w wieku 60 lat i czy będę miała za co to jedzenie kupić. Im człowiek starszy, tym bardziej do niego dociera kondycja kraju w którym zyje. Czy aby nie przeprowadzic sie gdzieś indziej.... do Szwecji... Po głowie chodzą mi takie drastyczne myśli. Drastyczne, bo jestem przywiązana do tej polskiej budy jak wierne psisko.  Moja najsłodsza krew, najczystsza odmiana A rh + (po tatusiu i mamusi ;) została wciągnieta w poczet krasnali.  Igor stał sie pełnoprawnym przedszkolakiem, m

z najgłębszych głębin

Chciałam wam pokazać to! Niesamowite, magiczne i takie dzikie.  Inicjacja, wchodzenie w czeluście duszy, bratanie sie z pierwotną matką - intuicją, prastarą madrością.  Tyle w tym obrazie mocy, magii ...  Zobaczcie sami szczególnie dziewczyny, to dla was, o was, na przebudzenie.... Ten obraz przemawia! Czujecie, słyszycie, potraficie dostroić ? "Dzika pierwotna natura niesie węzełki z leczniczymi ziołami;niesie wszystko, czym kobieta powinna być, co powinna wiedzieć. Niesie lekarstwo na wszystko. Niesie opowieści, sny, słowa i pieśni, znaki i symbole. Jest zarazem wehikułem i celem podrózy..." "...kiedy zdajemy sie na intuicję, jesteśmy jak rozgwieżdżona noc:spoglądamy na świat tysiącem oczu"  To jest właśnie klimat książki Estes :))))

o spokojnym dziecku i dzikiej kobiecie

Igorek, to jakby go nie było - mówi do mnie przedszkolanka.  Gdy skończy jeść, to siedzi przy pustym talerzu i czeka aż mu sie powie, że może iść się bawić. Chłopak go ciągnie za włosy, a on bierze to na siebie bez mrugnięcia powiek. Ja mu powtarzam, żeby przyszedł, powiedział jak go zaczepiają.... Pierwszy do leżakowania i taki cichutki. Bawi sie, wie pani, raczej na uboczu, dzieci latają wrzeszczą a Igorek autka parkuje pod stolikiem.... Taki skrótowy opis zapodany przez opiekunkę maluchów. Nie wiem, czy powinnam być tym faktem zaniepokojona? Moje dziecko do przedszkola pójdzie, mimo, że wolałoby jednak zostać w (s)pokoju, wśród zabawek. Lubi towarzystwo, ale zdecydowanie niekonfliktowe, stąd częściej rozmawia i klei się do dorosłych, skłonnych go wysłuchać i zrozumieć.  Nie chciałabym żeby został outsiderem w swojej grupie albo by  koledzy przypięli mu broszkę pupilka wychowawczyń ( które się nad nim rozpływają w komplementach) Trzylatki jeszcze nie są zdolne do ostracyzmu,

jesiennie

Człowiek sie uczy na błędach, w tym nadzieja, bo w tej chwili muszę napisać, że - nie lubię siebie i swojego 'błądzenia'  Powinnam napisać - nie lubię jak się czasem zachowuję, bo karci się zachowania nie ludzi. Ponoć zdrowiej wypominać sobie pojedyncze wady i występki niż lecieć po całości, że cała jestem daremna i co ja robię tu... na tym świecie. Cóż, bywa, że zachowuje się głupio;( Humanum errare est.  Prawda jest prosta i bywa, że najlepsza, ale czasami człowiek kombinuje jak koń pod górkę, by się do prawdy nie przyznawać i wymyśla pokraczne półprawdy - nie wiadomo po co. Chyba po to, żeby sobie bardziej pokomplikować, dopiec wątrobie, skołatać nerwy, a innych rozczarować. Nic bardziej trującego i bezsensownego... W przyrodzie jednak równowaga zostaje zachowana i co zasiałam, prędzej czy później zbiorę, co mnie uspojaja, bo sprawiedliwośc musi być.  Dziecko w przedszkolu, ja nad kubkiem mocnej kawy. Mam wolne. Mieszkanie trzeba posprzatać, bo zwykle czasu brak, a za

moje 'lubienia'

 Sympatyczna Malflu  zaprosiła mnie do łańcuszka "10 rzeczy które lubisz";) Dziękuje, chętnie się popiszę;))  Jadąc rano autobusem, postanowiłam sobie taką listę wypunktować. Okazało sie to trudne z początku, ale jak przypomniałam sobie o jednym "lubieniu" to potem poleciało lawinowo i optymistycznie nastroiło na cały dzień. l.  lubie gdy mi jest ciepło (ooo tak!) Dlatego lubię lato, szale i chusty na szyi, piece kaflowe, gorące kapiele stóp, czytanie przy kaloryferze i odprężajace zanurzenia w formie waniennej u schyłku dnia i w 50 C. 2.  lubię fasolkę po bretońsku ( na ciepło oczywiście) 3.  lubię mieć przemyślenia, szczególnie kiedy dla mnie samej są odkrywcze i zaskakujace. Chyba sama siebie lubię zaskakiwać;) 4.  lubie słuchac jak mój synek opowiada. Jest oryginalnym lingwistą i śmiechu przy tym co nie miara:) 5.  lubie sobie kupowac ciuchy...w ciuchaczach;)) (jest to pewnie związane z ekscytacją jaka czuje podczas odkrywania i sięgania w głąb rzeczy h

takie tam...

Na ile lat sie czujesz? Spytał mnie wieczorową porą małżonek bębniąc plastikową butelką po głowie. Próbował sobie wystukac wiek, niczym kukułka? Ja sie zadumałam, zatrzasnęłam w myślach. Hmm...na ile lat sie czuję. Biologicznie czy psychicznie? Rozdzielić sie to da, czy też można lub trzeba wypośrodkować? Raczej nie da się tak po prostu rzucić cyferką,  bo jak sie tu czuć na np. 40 lat, kiedy nie wiem jak się czuje ktoś z  4o-tką na karku, tym bardziej że rzeczone czterdziestki mogą się czuć na trzydzieści, pięćdziesiąt dwa, szesnaście lat ;P Matematycznie trudno samopoczucie ogarnąć i wyrazić, biorąc pod uwagę styl życia, doświadczenia, warunki, nałogi etc. Łatwiej wyrazić się o samopoczuciu ogólnie - czuję sie staro, lub młodo.   Ogólnie więc czuję się dobrze i chyba na te swoje trzyjści i trzi, chociaż wolałabym mieć minione dwajścia kilka i obecne pojęcie o różnych sprawach. Ech, być młodym a rozważnym, a najlepiej  urodzić sie z super potencjałem genetyczno-intelektualnym i n

...

Znowu przelotem (tym razem z gniazda teściowej;) Historia się lubi powtarzać, stąd internet pojawia się i znika.  Nie bedę marudzic w związku z tym, ale sami wiecie jaki to trudny okres ;P  Zaintrygowało mnie porównanie mojego pracowniczego kątka do fabryki. Interesujące, bo choć to nie fabryka, to pewne wspólne punkty by się znalazły. Pewnie przedstawiłam to w sposób budzący jednoznaczne skojarzenia;)  Poza tym dziecko wybrzydza z przedszkolem, ale to inna story.  Kiedy ja was poczytam?? Może teraz ociupinkę? ech

otoczona

Seria pytań pt.  I jak pierwszy dzień w pracy? już przebrzmiała. Kilka urozmaiconych wersji odpowiedzi, że 'S ię wdrażam' zostało wykurzonych przez obowiazki i tzw. konkrety. Obowiązki wróciły, wrócił widok ludzi nierozerwalnie związany z moja pracą. Ludzie zgarbieni, zmęczeni, gburowaci, mili. Ludzie witajcie!:)  Przyglądam sie wam znowu, dokładniej i ciekawiej. Odpowiadam słowem, uśmiecham, ale przede wszystkim przyglądam. Jesteście tacy różni, tylu was dla moich oczu w jednym miejscu. Co za odmiana po 4 latach widoków znanych na wylot. Na okamgnienie wchodzę w transparentne plamy waszych  fluidów i znowu pojawia się tyle odczuć przelatujacych jak strzały . Kazdy z was nosi w sobie przeczucie (odczucie), bo pierwsze co dajemy innym ludziom to przeczucie. Rozkładamy je bezwiednie na przywitanie, ale i ono sie ulatnia, musi, dla niezaburzonego pola działania i jasności umysłu, wszak pozory mylą i w ogóle.  Przeżywam stare, od nowa. To stare jest bardziej wypolerowane i

klimat domu i ?????

 słyszy się nieraz ...  Ten dom ma świetny klimat, mmm...urocze mieszkanko, przytulne...świetnie urządzone...      Właśnie wierciliśmy otworki pod "domek" na klucze i tak się zadumałam na przedpokoju myśli ...czy nasze lokum, w całej rozpiętości, będzie kiedyś wyglądało, jak mi sie marzy? Czy starczy czasu, pieniędzy i inwencji by wymuskać cztery kąty. Zmienna jestem jak notowania giełdowe, czy uda się więc zaaranżować wszystko tak, by pasowało? ( mój bzik nawiasem mówiąc). Się zapewne przekonam.... Obecnie sporo rzeczy jest  z innych parafii, a dzwony biją w  kościołach róznych wyznań...no niestety, były pomysły, było pusto w portfelu, musiały byc kompromisy.  Wiem jedno, jakbym miała kasę to i Wersal w m-4...Chociaż nie! Wolę bez zadęcia, a bliżej natury....swojej  Nie rozchodzi się jednak o umeblowanie, ale o atmosferę wnętrza, bo choć na atmosferę składają się też cienie sprzętów, to jednak mnie zastanawia ów duch rozpychający ściany.  O właśnie! Dom  z duszą.

detoks

Niedysponowana jestem. Zakręcili mi kroplówkę i teraz żebrzę na izbie przyjęć niedzielnych ...u moich rodziców.  W osobistym domu netu brak...boli, oj boli. Boli całe osiedle, a lekarzy jak na lekarstwo. Jakieś zawiłe operacje na otwartych kablach w toku, ale zanim się sieć wybudzi to troche prądu upłynie. Wstrzykuję sobie morfinę z lektur napotkanych...troche uśmierza, ale ja chce wrócic do mojego nałoooogu...  Tak tylko wpadłam przelotem ;)

.....

Powrót do pracy pod kontrolą. To znaczy , tak mi się wydaje. Ów fakt, gdzieś deep we mnie  siedzi i się myśli, ale ogólnie codzienność go zagłusza. Cieszę sie, (staram )  lenistwem przedkomputerowym, brakiem przymusu wczesnoporannego wstawania,  mozliwością jedzenia nie tylko w przerwach, wychodzenia na zewnątrz w porze dowolnej.... Celebruje ostatni tydzień ;) Dżin z tonikiem się sączy, a ja  zastanawiam nad psychologią dziecka. Moje jednorodne ostatnio daje  w kość, może nie tak bardzo jak te supernianiowe, ale zaskakuje inwencją w mieszaniu i wkurzaniu swojej rodzicielki (rodzicielów). Hiper-przekora! Wszystko robi wbrew, na opak, byle inaczej. Posłuszeństwo?? a co to za słowo? Prosisz się , oj! nie będzie ci dane, a raczej zrzucone, rozerwane, rozlane, niezjedzone.... Mozna mnożyć przykładów. Kochasz mamusię Igorku - Nigdy, nikogo.... pada odpowiedź     A tatusia kochasz? - Nie , nie lubie, nigdy, wcale...  tia...;)  Najlepszy jest tekst który dzisiaj przeczytałam na chyb

cogito ergo wzdycham

Miejsce akcji - centralny układ nerwowy, okolice wzgórza w kierunku zwojów podstawnych; godzina 8 rano czasu bezkofeinowego. - Witam zamyśloną panią. Jak się miewa, dokąd zmierza?  - Dzień dobry, a może i nie.... Czuję się jak wyżęty synaps, a zmierzam w impas najprawdopodobniej. Wśród tych strzępów nerwów całkiem straciłam orientację. - Uuuu... dobrze zgaduję, że pani z tych czarnych? Podobno mają na was nałożyć embargo, bo siejecie zamęt w ego. - Co pan ?!...Poranna jestem, leniwa i marudna nieco, ale do czarnych mam dystans,to sekta. Ledwo sie podniosłam z łóżka a tu każą iść, rozkojarzyło mnie to zupełnie. - W takim razie przepraszam i zapraszam na lampkę lecytyny, podnosi koncentrację w try miga - Eeee...no nie wiem... - Prosze wybaczyć, nie przedstawiłem się. Jestem "kupić pieprz i majeranek". Już zapisany na papierze, więc jakby nieistotny, bez znaczenia.  - No co też, niech pan tak o sobie nie myśli.... ostatecznie każdy z nas tu tylko przelotem, na chwilkę.

powrót do przeszłości

Igor wyciagnął i rozłożył swój zestaw "biletów". Tak nazywa wszelkie moje skarby...stare pocztówki, walentynki z czasów szkolnych, wierszyki, ulotki, notki.... rzeczy, z którymi łączy mnie nostalgiczna, niegasnąca miłość. Miłosć to może przesada, ale plan. Plan by na starość odgrzebać wspomnienia, poszturchać senną pamięć i zadać jej elektrowstrząsu;)  Dla małego to świetna stymulacja wzrokowa,  układanka powodująca korowód pytań z gatunku - a co to?  Do zestawu archiwalnego, dokoptowały tez własnej produkcji ramki, które czekają na realizację projektu naskalnego w naszej śpialni;)  Czasami fajnie jest wyciągnąć cos z osobistego lamusa. Nie wątpię, że każdy taki sobie hoduje. Przynajmniej mam nadzieję, bo inaczej to może wiele stracić, chyba, że rozwiązuje pasjami krzyżówki i nie straszna mu skleroza; ))